Rozdział 1
W przed dzień wyjazdu do Hogwartu Hermiona wybrała się na ulicę Pokątną, by
kupić potrzebne książki.
Zostawiła zwierzęta w domu, rzuciła na dom zaklęcia ochronne
Repello Muggletum (sprawiające że dany obiekt nie jest widoczny dla mugoli) i
teleportowała się do Esów i Floresów. Kupiła tam książki do Numerologii,
Transmutacji, Historii Magii, Eliksrów, Obrony Przed Czarną Magią i
Starożytnych Run. Właśnie miała iść do miodowego królestwa gdy ktoś ją złapał
za ramię.
- Cześć!- Hermiona skądś znała ten głos. Odwróciła się. No
jasne. Przed nią stała Pancy Parkinson.
-Cześć...- odpowiedziała niepewnie Hermiona szykując się na
jakiś niezbyt miły komentarz.
-Słuchaj, no bo... wojna się skończyła i wiesz ja eee...
-Powiesz mi w końcu czy nie?- zniecierpliwiła się Hermiona
- No chciałam Cię przeprosić- Hermionie szczęka opadła na
samą ziemię. Wlepiała się w Parkinson i czekała aż ktoś krzyknie ,,Prima
Aprilis''.
- Co? To znaczy... Dobrze się czujesz?
- Wojna się skończyła, ja trochę zrozumiałam i wiem, że
byłam dla ciebie okropna. Teraz nie liczy się już dla mnie czystość krwi.
Jesteś w stanie mi wybaczyć???
- Jasne Pansy- Hermiona zdziwiła się tym co usłyszała-
Chodźmy do Trzech Mioteł.
Hermiona ze zdziwieniem odkryła, że Pansy zmieniła się, ładniej się ubierała, więcej się śmiała i zapuściła długie włosy, które
zakręciła. Poszły do Trzech Mioteł, zamówiły piwo kremowe i zajęły stolik przy
oknie. Potem dużo rozmawiały o szkole, o nauczycielach, o zwierzętach (okazało
sie że Pansy też ma kota-o imieniu Lena), o chłopakach i na wiele innych
tematów. Nagle przy stoliku pojawił się Blaise Zabini z Draconem Malfoyem.
- Cześć Pansy, Cześć Hermiona Jestem Blaise Zabini. Mów mi
Blaise albo Diabeł-przedstawił się Zabini i podał Hermionie rękę.
- Cześć Pan, Cześć
Granger- Powiedział Draco i też podał rękę brunetce.
- Cześć Blaise, witaj Malfoy- odparła Hermiona. Nie mogła
się nadziwić, że ten wielki arystokrata Malfoy podał rękę jej ,,brudnej
szlamie’’.
- To może drinka Hermiona, Pansy???- zapytał Blaise.
- Tak ognistej poproszę.
- Ja to samo co Miona.
Zabini poszedł po drinki, a Draco usiadł naprzeciwko
Hermiony. Dzewczyna ze zdziwieniem zauważyła że Draco też się zmienił: częściej
się śmiał(co głównie było zasługą Blaisa), był bardziej uprzejmy choć widać
było, że do Hermiony ma dystans. Zmienił się też w wyglądzie: miał na sobie
dżinsy, luźny t-shirt, trampki i bluzę z kapturem i jego włosy nie były ulizane,
tylko rozczokrane.
Gdy
Diabeł wrócił, zaczęli rozmowę. Okazało się, że mają wiele wspólnych tematów :
Hermiona z Blaisem rozmawiała o nauczycielach (Blaise ich ogólnie parodiował),
z Draco o zwierzętach i na wiele innych tematów, które wcześniej omawiała z
Pan.
Hermiona
wyjrzała za okno i gdzieś tam mignęła jej przed oczami wściekła twarz Rona, ale
uznała, że coś jej się ubzdurało. Dlaczego niby Rudzielec miałby być wściekły?
- To ja już niestety muszę iść- powiedziała Herm.
- Ja też już muszę lecieć- powiedziała Pansy.
- No to cześć!
- Pa, do jutra Pan, Miona!-pożegnał się z nimi Blaise
- Cześć Pansy, pa Granger- powiedział Draco
Dziewczyny wyszły z
Trzech Mioteł i poszły do sklepu ze zwierzętami, bo Pansy chciała kupić
sobie sowę. Potem poszły do Apteki, Lodziarni Floriana Fortescue i do Centrum
Handlowego Eeylopa. Po jakichś 2
godzinach pożegnały się i rozeszły pod sklepem Ollivandera.
Gdy Hermiona wyszła zza rogu wpadła na Ronalda Weasleya.
- Co ty sobie wyobrażasz?!?- od razu krzyknął Rudzielec.
- Ron o co ci …- chciała spytać Hermiona, ale Ron nie dał
jej skończyć
- Od kiedy ty chodzisz na zakupy z Parkinson?
- Od dzisiaj.
- A Malfoy? Od kiedy pijesz z nim i Ślizgonami kremowe piwo???
- Ron proszę Cię oni się zmienili, Voldemorta nie ma, a
wojna się skończyła.
- Jesteś naiwną zdrajczynią .
- Ron jak śmiesz? Raz z nimi byłam w Miotłach, a ty już
robisz mi awanturę.
- Raz tak? Masz się z nim wcale nie spotykać!!!
- Ronald zamknij się. Nie będziesz mi mówił co mam robić!!!
- Tak durne szlamy
zwykle same decydują co mają robić!
- Ron…
- Tak, dobrze słyszałaś. Jesteś durną, naiwną szlamą.
- Więc po co się zaprzyjaźniłeś ze szlamą Ronald?- powiedziała
przez łzy Hermiona.- pokazałeś jaki z ciebie przyjaciel.
Hermiona biegła zapłakana przed siebie, byle dalej od
Rudzielca. Potrąciła kogoś po drodze: ,,Ej,
Granger!!!’’ chyba ją znał, nie odwróciła się, biegła dalej. W końcu
wpadła na Potera.
- Harry!- zapłakała w jego ramionach.
- Już dobrze Miona, idziemy do domu- powiedział Harry obiecując
sobie, że ten kto ją tak zdenerwował gorzko zapłaci.
Teleportowali się do domu Hermiony, gdzie przywitali ich
Piorun i Furia. Hermiona opowiedziała Harremu o kłótni z Ronem, a ten wysłał
sowę po Ginny. Po 5 minutach najlepsza przyjaciółka Hermiony była na miejscu.
- Hermiona, Ronowi coś odbiło, nie płacz, cały makijaż ci
spłynął- pocieszała ją Gin.
- Porozmawiamy z Ronem, zobaczysz wszystko odszczeka- powiedział
Harry
- Nie chcę przeprosin, pokazał jaki z niego przyjaciel powiedziałam
to mu, chcę tylko żeby odczepił się ode mnie i nie wchodził mi w drogę.-
powiedziała Herm.
- Dobra, ale my już musimy iść- powiedziała Gin.
- Ok, pa Harry, pa Ginny.
Gdy tylko przyjaciele wyszli Hermiona ubrała się i poszła do
sklepu po jakieś ciastka. Gdy wracała zaczął podać deszcz, jej łzy zmieszały
się z kroplami deszczu. Oczywiście zapomniała różdżki, a że było zimno wróciła do domu cała dygocząc. Umyła się, przebrała w wygodny strój i
rzuciła się na łóżko natychmiast zasypiając.
Obudził
ją dzwonek od telefonu. Podniosła słuchawkę.
- Halo?- w słuchawce było słychać jednostajne buczenie.
I
nagle ją olśniło: to nie był dzwonek telefonu, tylko dzwonek do drzwi. Pobiegła
otworzyć. Zamurowało ją.
***
Draco i Blaise wyszli z Trzech Mioteł, zaraz po
dziewczynach. Szli dość szybko, by zdążyć na spotkanie z ich przyjacielem ze
slytherynu Teodorem Nottem. Draco szedł pierwszy, nagle jakaś brunetka
potrąciła go tak, że prawie upadł. Była to Hermiona Granger. Gdy przebiegała
obok wypadł jej z torby podręcznik od Numerologii.
- Ej, Granger- krzyknął, chcąc oddać jej książkę, ale ona
biegła dalej.
- Co jest?- zapytał Zabini.
- Nic, książka mi wypadła- płynnie skłamał Draco i włożył
książkę Granger do swojej torby.
Widział jak Hermiona przytula się do Pottera i jak
teleportują się, pewnie do jej domu. Ale trochę poczeka zanim jej tą książkę
przyniesie.
Parę godzin później Draco, Zabini i Nott pożegnali się i
teleportowali do swoich domów.
Około godziny 19 Draco teleportował się pod dom Hermiony
Granger. Dzwonił długo, myśląc że może śpi. Gdy właśnie chciał zrezygnować,
drzwi się otworzyły, a w nich stanęła pewna brunetka z podkrążonymi oczami i
ciemnymi smugami od łez na policzkach.
- Malfoy?- spytała nieprzytomnie.
- Granger, ty, ty płaczesz???- zapytał zdziwiony. Kto jak
kto, ale Granger była twarda, przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie, już mi przeszło, wejdź- odpowiedziała Hermiona
próbując zetrzeć ślady łez z policzków.
- Kawy? Herbaty?- zapytała.
- Kawy espresso jeśli można.-odpowiedział Draco.
Po chwili Hermiona przyszła z dwoma kawami espresso i ciasteczkami czekoladowymi na talerzu.
- Dziękuje- powiedział Draco.
W
tej samej chwili do salonu wpadł pies i kot. Pies był duży i wyglądał na
groźnego. Zaczął obszczekiwać Dracona.
- Piorun cicho! Draco to mój przyjaciel- uciszyła psa
Hermiona.
Ku zdziwieniu Malfoya pies natychmiast ucichł, ale nadal łypał oczami na
niego nieprzyjaźnie.
- Może daj mu psie ciasteczko.- powiedziała Miona i wyczarowała
psie ciastka na półmisku.
Draco
niepewnie podał psu ciastko. Od razu zaczął machać ogonem.
- Ty obżarciuchu!-zawołała Hermiona- to mój pies Piorun.
- Jakiej rasy jest? Nie znam się na psach.-zapytał Malfoy.
- Labrador retriever.- odpowiedziała Hermiona
- A to- pokazała na szarą kotkę na jej kolanach- jest moja
kotka Furia.
- No, a dlaczego płakałaś?- spytał Draco drapiąc psa za
uchem.
- Chyba śnisz. Jak myślisz, że będę Ci się zwierzała to …
- Oj no weź… Jak powiesz to oddam ci twoją książkę od
Numerologii.
Hermiona szybko skoczyła do torby z książkami. Ślizgon miał
rację, nie było jej.
- Kiedy mi ją zabrałeś?
- Jak biegłaś przez ulicę Pokątną, potrąciłaś mnie i książka
ci wypadła z torby.
- Acha. To łaskawie mi ją oddaj- zniecierpliwiła się Herm.
- Najpierw powiedz czemu płakałaś.
- Ok, pokłóciłam się z Ronem. Daj książkę.
- Tylko dla tego?
- Nazwał mnie zdrajczynią, bo zadaje się z Ślizgnami.
Pasuje?
- I ?
- I nazwał mnie naiwną i durną szlamą.- Hermiona na nowo wybuchneła
płaczem.
- Skończony idiota. Ej Hermiona nie rycz, bo ci makijaż się
rozmazuje.- powiedział Draco- Halo? Nie no.. mówię do słupa, a słup stoi jak
dupa.
Hermiona zachichotała przez łzy. Draco podał jej książkę.
Gdy dotknął jej ręki krzyknął:
- Na Salazara, Granger ty masz chyba z 40 stopni!!!
- Co? Nie to niemożliwe tylko zmarzłam na deszczu, nic
takiego.
- Granger ja Ci dobrze radzę: idź do łóżka i nastaw budzik
na jutro. Ja ci zaraz zrobię herbatę rozgrzewającą.
- Dobra, dobra idę- powiedziała Hermiona i powlokła się do
sypialni, a za nią poszły jej zwierzęta.
Parę minut później Draco przyszedł do łóżka Hermiony z
parującym kubkiem.
- Co w tym jest?- spytała dziewczyna.
- To herbata z miodem, eliksirem na gorączkę i eliksirem
słodkiego snu. Zrobiłem Ci to nie chcesz to nie pij, ale wątpię czy byś zdążyła
jutro na pociąg.
- Dzięki Malfoy.-powiedziała Hermiona i wypiła zawartość
kubka.
- Zabierasz zwierzęta do szkoły?
- Tak, nie mogę ich tu zostawić na tak długo.
- Ok, dobranoc Granger.
- Dobranoc.- po chwili zasnęła.
Draco patrzył jak spokojnie śpi. Miał słabość do tej
dziewczyny. Lubił w nie to, że nie była jak inne laski, czyli nie leciała dla
niego, nie o nią musiał powalczyć.
Pogłaskał kota, podrapał psa za uchem i wyszedł z domu Hermiony rzucając
zaklęcia ochronne, by nikt nie przeszkadzał jej w śnie.
// Cornelly
No i jest pierwszy rozdział.
Długo się strasznie pisze, dlatego rozdziały będą 1 raz na dwa tygodnie(chyba że będę w humorze to w tedy może 2) !!!
Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do czytania.