wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 1

                                                        Rozdział 1

W przed dzień wyjazdu do Hogwartu  Hermiona wybrała się na ulicę Pokątną, by kupić potrzebne książki.
Zostawiła zwierzęta w domu, rzuciła na dom zaklęcia ochronne Repello Muggletum (sprawiające że dany obiekt nie jest widoczny dla mugoli) i teleportowała się do Esów i Floresów. Kupiła tam książki do Numerologii, Transmutacji, Historii Magii, Eliksrów, Obrony Przed Czarną Magią i Starożytnych Run. Właśnie miała iść do miodowego królestwa gdy ktoś ją złapał za ramię.
- Cześć!- Hermiona skądś znała ten głos. Odwróciła się. No jasne. Przed nią stała Pancy Parkinson.
-Cześć...- odpowiedziała niepewnie Hermiona szykując się na jakiś niezbyt miły komentarz.
-Słuchaj, no bo... wojna się skończyła i wiesz  ja eee...
-Powiesz mi w końcu czy nie?- zniecierpliwiła się Hermiona
- No chciałam Cię przeprosić- Hermionie szczęka opadła na samą ziemię. Wlepiała się w Parkinson i czekała aż ktoś krzyknie ,,Prima Aprilis''.
- Co? To znaczy... Dobrze się czujesz?
- Wojna się skończyła, ja trochę zrozumiałam i wiem, że byłam dla ciebie okropna. Teraz nie liczy się już dla mnie czystość krwi. Jesteś w stanie mi wybaczyć???
- Jasne Pansy- Hermiona zdziwiła się tym co usłyszała- Chodźmy do Trzech Mioteł.
Hermiona ze zdziwieniem odkryła, że Pansy zmieniła się, ładniej się ubierała, więcej się śmiała i zapuściła długie włosy, które zakręciła. Poszły do Trzech Mioteł, zamówiły piwo kremowe i zajęły stolik przy oknie. Potem dużo rozmawiały o szkole, o nauczycielach, o zwierzętach (okazało sie że Pansy też ma kota-o imieniu Lena), o chłopakach i na wiele innych tematów. Nagle przy stoliku pojawił się Blaise Zabini z Draconem  Malfoyem.
- Cześć Pansy, Cześć Hermiona Jestem Blaise Zabini. Mów mi Blaise albo Diabeł-przedstawił się Zabini i podał Hermionie rękę.
- Cześć Pan,  Cześć Granger- Powiedział Draco i też podał rękę brunetce.
- Cześć Blaise, witaj Malfoy- odparła Hermiona. Nie mogła się nadziwić, że ten wielki arystokrata Malfoy podał rękę jej ,,brudnej szlamie’’.
- To może drinka Hermiona, Pansy???- zapytał Blaise.
- Tak ognistej poproszę.
- Ja to samo co Miona.
Zabini poszedł po drinki, a Draco usiadł naprzeciwko Hermiony. Dzewczyna ze zdziwieniem zauważyła że Draco też się zmienił: częściej się śmiał(co głównie było zasługą Blaisa), był bardziej uprzejmy choć widać było, że do Hermiony ma dystans. Zmienił się też w wyglądzie: miał na sobie dżinsy, luźny         t-shirt, trampki i bluzę z kapturem i jego włosy nie były ulizane, tylko rozczokrane.                                                                                                                                                                    
 Gdy Diabeł wrócił, zaczęli rozmowę. Okazało się, że mają wiele wspólnych tematów : Hermiona z Blaisem rozmawiała o nauczycielach (Blaise ich ogólnie parodiował), z Draco o zwierzętach i na wiele innych tematów, które wcześniej omawiała z Pan.                                                                                                                                                                  
Hermiona wyjrzała za okno i gdzieś tam mignęła jej przed oczami wściekła twarz Rona, ale uznała, że coś jej się ubzdurało. Dlaczego niby Rudzielec miałby być wściekły?
- To ja już niestety muszę iść- powiedziała Herm.
- Ja też już muszę lecieć- powiedziała Pansy.
- No to cześć!
- Pa, do jutra Pan, Miona!-pożegnał się z nimi Blaise
- Cześć Pansy, pa Granger- powiedział Draco
Dziewczyny wyszły z  Trzech Mioteł i poszły do sklepu ze zwierzętami, bo Pansy chciała kupić sobie sowę. Potem poszły do Apteki, Lodziarni Floriana Fortescue i do Centrum Handlowego  Eeylopa. Po jakichś 2 godzinach pożegnały się i rozeszły pod sklepem Ollivandera.                                                                                                      
   Gdy Hermiona wyszła zza rogu wpadła na Ronalda Weasleya.
- Co ty sobie wyobrażasz?!?- od razu krzyknął Rudzielec.
- Ron o co ci …- chciała spytać Hermiona, ale Ron nie dał jej skończyć
- Od kiedy ty chodzisz na zakupy z Parkinson?
- Od dzisiaj.
- A Malfoy? Od kiedy pijesz z nim i Ślizgonami kremowe piwo???
- Ron proszę Cię oni się zmienili, Voldemorta nie ma, a wojna się skończyła.
- Jesteś naiwną  zdrajczynią .
- Ron jak śmiesz? Raz z nimi byłam w Miotłach, a ty już robisz mi awanturę.
- Raz tak? Masz się z nim wcale nie spotykać!!!
- Ronald zamknij się. Nie będziesz mi mówił co mam robić!!!
- Tak durne  szlamy zwykle same decydują co mają robić!
- Ron…
- Tak, dobrze słyszałaś. Jesteś durną, naiwną szlamą.
- Więc po co się zaprzyjaźniłeś ze szlamą Ronald?- powiedziała przez łzy Hermiona.- pokazałeś jaki z ciebie przyjaciel.
Hermiona biegła zapłakana przed siebie, byle dalej od Rudzielca. Potrąciła kogoś po drodze: ,,Ej,  Granger!!!’’ chyba ją znał, nie odwróciła się, biegła dalej. W końcu wpadła na Potera.
- Harry!- zapłakała w jego ramionach.
- Już dobrze Miona, idziemy do domu- powiedział Harry obiecując sobie, że ten kto ją tak zdenerwował gorzko zapłaci.
Teleportowali się do domu Hermiony, gdzie przywitali ich Piorun i Furia. Hermiona opowiedziała Harremu o kłótni z Ronem, a ten wysłał sowę po Ginny. Po 5 minutach najlepsza przyjaciółka Hermiony była na miejscu.
- Hermiona, Ronowi coś odbiło, nie płacz, cały makijaż ci spłynął- pocieszała ją Gin.
- Porozmawiamy z Ronem, zobaczysz wszystko odszczeka- powiedział Harry
- Nie chcę przeprosin, pokazał jaki z niego przyjaciel powiedziałam to mu, chcę tylko żeby odczepił się ode mnie i nie wchodził mi w drogę.- powiedziała Herm.
- Dobra, ale my już musimy iść- powiedziała Gin.
- Ok, pa Harry, pa Ginny.
Gdy tylko przyjaciele wyszli Hermiona ubrała się i poszła do sklepu po jakieś ciastka. Gdy wracała zaczął podać deszcz, jej łzy zmieszały się z kroplami deszczu. Oczywiście zapomniała różdżki, a że było zimno  wróciła do domu cała dygocząc.  Umyła się, przebrała w wygodny strój i rzuciła się na łóżko natychmiast zasypiając.                                                                                                                                                                                      
 Obudził ją dzwonek od telefonu. Podniosła słuchawkę.
- Halo?- w słuchawce było słychać jednostajne buczenie.                                                                                                                 
I nagle ją olśniło: to nie był dzwonek telefonu, tylko dzwonek do drzwi. Pobiegła otworzyć. Zamurowało ją.
                                                                                 ***
Draco i Blaise wyszli z Trzech Mioteł, zaraz po dziewczynach. Szli dość szybko, by zdążyć na spotkanie z ich przyjacielem ze slytherynu Teodorem Nottem. Draco szedł pierwszy, nagle jakaś brunetka potrąciła go tak, że prawie upadł. Była to Hermiona Granger. Gdy przebiegała obok wypadł jej z torby podręcznik od Numerologii.
- Ej, Granger- krzyknął, chcąc oddać jej książkę, ale ona biegła dalej.
- Co jest?- zapytał Zabini.
- Nic, książka mi wypadła- płynnie skłamał Draco i włożył książkę Granger do swojej torby.
Widział jak Hermiona przytula się do Pottera i jak teleportują się, pewnie do jej domu. Ale trochę poczeka zanim jej tą książkę przyniesie.
Parę godzin później Draco, Zabini i Nott pożegnali się i teleportowali do swoich domów.                                                                         
Około godziny 19 Draco teleportował się pod dom Hermiony Granger. Dzwonił długo, myśląc że może śpi. Gdy właśnie chciał zrezygnować, drzwi się otworzyły, a w nich stanęła pewna brunetka z podkrążonymi oczami i ciemnymi smugami od łez na policzkach.
- Malfoy?- spytała nieprzytomnie.
- Granger, ty, ty płaczesz???- zapytał zdziwiony. Kto jak kto, ale Granger była twarda, przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie, już mi przeszło, wejdź- odpowiedziała Hermiona próbując zetrzeć ślady łez z policzków.
- Kawy? Herbaty?- zapytała.
- Kawy espresso jeśli można.-odpowiedział Draco.
Po chwili Hermiona przyszła z dwoma kawami espresso  i ciasteczkami czekoladowymi na talerzu.
- Dziękuje- powiedział Draco.                                                                                                                                                                                      
W tej samej chwili do salonu wpadł pies i kot. Pies był duży i wyglądał na groźnego. Zaczął obszczekiwać Dracona.
- Piorun cicho! Draco to mój przyjaciel- uciszyła psa Hermiona.                                                                                                                     
Ku zdziwieniu Malfoya pies natychmiast ucichł, ale nadal łypał oczami na niego nieprzyjaźnie.
- Może daj mu psie ciasteczko.- powiedziała Miona i wyczarowała psie ciastka na półmisku.                                  
Draco niepewnie podał psu ciastko. Od razu zaczął machać ogonem.
- Ty obżarciuchu!-zawołała Hermiona- to mój pies Piorun.
- Jakiej rasy jest? Nie znam się na psach.-zapytał Malfoy.
- Labrador retriever.- odpowiedziała Hermiona
- A to- pokazała na szarą kotkę na jej kolanach- jest moja kotka Furia.
- No, a dlaczego płakałaś?- spytał Draco drapiąc psa za uchem.
- Chyba śnisz. Jak myślisz, że będę Ci się zwierzała to …
- Oj no weź… Jak powiesz to oddam ci twoją książkę od Numerologii.
Hermiona szybko skoczyła do torby z książkami. Ślizgon miał rację, nie było jej.
- Kiedy mi ją zabrałeś?
- Jak biegłaś przez ulicę Pokątną, potrąciłaś mnie i książka ci wypadła z torby.
- Acha. To łaskawie mi ją oddaj- zniecierpliwiła się Herm.
- Najpierw powiedz czemu płakałaś.
- Ok, pokłóciłam się z Ronem. Daj książkę.
- Tylko dla tego?
- Nazwał mnie zdrajczynią, bo zadaje się z Ślizgnami. Pasuje?
- I ?
- I nazwał mnie naiwną i durną szlamą.- Hermiona na nowo wybuchneła płaczem.
- Skończony idiota. Ej Hermiona nie rycz, bo ci makijaż się rozmazuje.- powiedział Draco- Halo? Nie no.. mówię do słupa, a słup stoi jak dupa.
Hermiona zachichotała przez łzy. Draco podał jej książkę. Gdy dotknął jej ręki krzyknął:
- Na Salazara, Granger ty masz chyba z 40 stopni!!!
- Co? Nie to niemożliwe tylko zmarzłam na deszczu, nic takiego.
- Granger ja Ci dobrze radzę: idź do łóżka i nastaw budzik na jutro. Ja ci zaraz zrobię herbatę rozgrzewającą.
- Dobra, dobra idę- powiedziała Hermiona i powlokła się do sypialni, a za nią poszły jej zwierzęta.
Parę minut później Draco przyszedł do łóżka Hermiony z parującym kubkiem.
- Co w tym jest?- spytała dziewczyna.
- To herbata z miodem, eliksirem na gorączkę i eliksirem słodkiego snu. Zrobiłem Ci to nie chcesz to nie pij, ale wątpię czy byś zdążyła jutro na pociąg.
- Dzięki Malfoy.-powiedziała Hermiona i wypiła zawartość kubka.
- Zabierasz zwierzęta do szkoły?
- Tak, nie mogę ich tu zostawić na tak długo.
- Ok, dobranoc Granger.
- Dobranoc.- po chwili zasnęła.

Draco patrzył jak spokojnie śpi. Miał słabość do tej dziewczyny. Lubił w nie to, że nie była jak inne laski, czyli nie leciała dla niego, nie  o nią musiał powalczyć. Pogłaskał kota, podrapał psa za uchem i wyszedł z domu Hermiony rzucając zaklęcia ochronne, by nikt nie przeszkadzał jej w śnie.

// Cornelly
No i jest pierwszy rozdział.
Długo się strasznie pisze, dlatego rozdziały będą 1 raz na dwa tygodnie(chyba że będę w humorze to w tedy może 2) !!!
Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do czytania.