RODZIAŁ 2
Hermiona obudziła się o 9:40, zjadła śniadanie, umyła się i
ubrała. Zawsze pakowała się do szkoły na ostatnią chwilę, więc i teraz wrzuciła
wszystkie ciuchy do walizki, rzucając na nie zaklęcie
zmniejszająco-zwiększające. O godzinie
10:30 była gotowa. Zabrała psa i kota i teleportowała się na peron 9 ¾ . Miała jeszcze pół godziny do odjazdu, więc
postanowiła poczekać na Ginny. Usiadła na ławce i zaczęła sprawdzać czy ma
wszystkie książki i inne potrzebne rzeczy.
Minęło już 25 minut, a Ginny i Harry się nie pojawili. Hermiona weszła
do pociągu i zaczęła szukać ich w przedziałach. Na końcu wagonu znalazła Ginny
i Harrego, ale był z nimi Ron, więc Herm nie miała ochoty wchodzić. Szybko
przeszła obok i zajęła pusty przedział w innym wagonie.
- Cześć Miona!- drzwi się rozsunęły- Czemu siedzisz sama?-
spytała Pansy Parkinson.
- Nie zgadniesz.- odpowiedziała Herm.
Pansy usiadła naprzeciwko Hermiony.
- Ej, skąd ty…?
- Draco nie jest tylko twoim przyjacielem.
- Co? On nie jest moim przyjacielem!
- To, czemu był u Ciebie wczoraj?
- Przyszedł tylko oddać mi książkę od numerologii.-Hermiona
zdziwiła się, że Malfoy powiedział Pansy
o wczorajszych odwiedzinach.
- Komuś to jeszcze powiedział?- spytała Herm.
- Tak, Rudzielcowi by go wkurzyć.
- Zabije go!- wrzasnęła Hermiona.
- Kogo?- spytał Blaise Zabini. Hermiona nie zauważyła, kiedy
wszedł.
- Malfoya.- wycedziła przez zęby.
- O to będę musiał to zobaczyć!- krzyknął Blaise- Jak
będziesz go zabijać to mnie zawołaj, ok?
- Kogo?- w drzwiach pojawiła się głowa Dracona.
- Ale co ,,kogo’’?- udał zdziwionego Blaise.
- Kogo Granger ma zabić?
- Ciebie.- wyszczerzył się Diabeł.
- Zwykłe dziękuje wystarczy Granger. Nie musisz mnie zabijać
i tak nie dałabyś rady.- powiedział Smok.
- Chcesz się przekonać?- zapytała Herm.- A za co niby mam Ci
dziękować?
- Za oddanie książki, podanie eliksiru na gorączkę,
wkurzenie Rudego i Pottera…- zaczął wyliczać Draco.
- Dobra, przestań!
- Jak już mówiłem zwykłe dziękuje wystarczy.
- Chyba śnisz!
- Halo Miona, Smoku?-
powiedział Zabini- wiem, że ta rozmowa jest bardzo wciągająca, ale my z Pansy
też tu jesteśmy.
- I nie wiemy o co chodzi.- dodała Pan.
- Chcę zabić Malfoya, bo rozpowiedział moim przyjaciołom, że
był u mnie wczoraj.
- Od kiedy Rudy jest Twoim przyjacielem?- spytał Smok.
- On nie ale Harry tak.- powiedziała Herm.
- Oj daj spokój. Wytłumaczysz mu, że Draco chciał wkurzyć
Rudego.- powiedziała Pan.
- Nie jestem taka pewna…
- A Draco to potwierdzi.-kontynuowała Pansy.
- Ok to może się udać.- powiedziała Hermiona.
- Ej nie mieszaj mnie w to- powiedział Draco- jak Potter jej
nie uwierzy to jakiś słaby z niego przyjaciel.
- PÓJDZIESZ TAM Z MIONĄ I POTWIERDZISZ TO, CO ONA POWIE-
powiedziała Pan tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Ok, ok no dobra- powiedział Smok.
- Jak się wabi?-spytał Zabini, wskazując na pioruna.
- Piorun, a to jest Furia- powiedziała Hermiona wskazując na
klatkę z kotką.
Drzwi się otworzyły i stanęła w nich czarownica sprzedająca
słodycze.
- Coś z wózka, kochaneczki?
Smok i Diabeł skrzywili się słysząc jak ich nazwała, ale
widząc spojrzenia Pansy i Hermiony nie skomentowali tego.
- Poproszę cztery dyniowe paszteciki, cztery czekoladowe żaby
i cztery opakowania fasolek wszystkich smaków.- powiedział Blaise. A potem
dodał – Ja płacę.
- Daj spokój Blaise- zaczęły Hermiona i Pansy, ale smok i
diabeł je uciszyli.
- Płacimy po połowie.- powiedzieli i zapłacili.
- Proszę Pan, Miona – powiedzieli i dali dziewczynom połowę
słodyczy.
Potem zaczęli jeść. Rozmawiali o tym, jaki będzie ten rok i
Blaise zaczął parodiować Mcgonagall. Hermiona i Pansy zwijały się ze śmiechu,
aż w końcu musiały wyjść z przedziału by
ochłonąć. Pansy już weszła do przedziału, a Hermiona postanowiła się przejść.
Myślała o tym, że ślizgoni nie okazali się tacy źli, ale nie była pewna, co do
reszty z ich domu. Nie sądziła, żeby wszystkim Ślizgonom się zebrało na wspólne
nawrócenie. Jedno było pewne Pansy
naprawdę się zmieniła. Co do Dracona nie była przekonana w końcu nawet
jej nie przeprosił. A Diabeł? Nie miał
za co jej przepraszać, ale sam fakt, że się do niej odzywał, śmiał i był
miły mówił sam za siebie. I do tego te
jego żarty. Hermiona uśmiechnęła się do siebie.
- Wesoło ci, co?- nasączony jadem głos Rudzielca.
- Odwal się.
- Co tak niegrzecznie Hermiona? Twoi nowi przyjaciele Cię
nauczyli?- z drzwi przedziału wyszła Ginny.
- Ginny? Co ci odbiło?- spytała Herm.
- Zadajesz się ze Ślizgonami, a jesteś Gryfonką .-
powiedziała Gin.- Jesteś hańbą dla Gryfindoru.
- I do tego prefekt naczelną!- krzyknął Ron, zrywając z jej
bluzki tarczę prefekta.
- Ronald oddawaj to!- wrzasnęła, próbując wyrwać mu tarczę.
Niechcący uderzyła go w twarz.
- Ty wredna szlamo!- wrzasnął i wymierzył jej tak mocny
policzek, że uderzyła głową o szybę i upadła.
Hermiona podniosła się z podłogi i wymierzyła różdżką w
Rona.
-Retinaculum – Ron był związany linami.
- Levicorpus – Rudzielec
wisiał za kostki pod sufitem.
- Wingardium Leviosa- Ronald wisiał tuż przy ścianie tak, że
można było obok przejść.
-Effugere- chłopak stał się niewidzialny.
Wycelowała różdżką w Ginny, ale za zdziwieniem zauważyła, że
dziewczyna leży oszołomiona, a za nią stoi (bardzo ładnie ubrana) Astoria Greengrass.
- Hejka.- powiedziała Astoria.- Przepraszam, że kiedyś
nazwałam cię szlamą, dziwką i tak dalej...
- Spoko, dzięki za pomoc- Hermiona wskazała na leżącą Ginny.
- Tylko tyle mogłam zrobić. Powinnaś przemyć sobie twarz i
rzucić parę zaklęć.- wskazała na twarz Herm.
- Dobra, pójdziesz do naszego przedziału?
Gdy weszły do przedziału Pansy wrzasnęła i wgapiała się w
twarz Hermiony jakby zobaczyła dementora, a Blaise i Draco zapytali:
- Kto ci to zrobił Miona?
- Rudzielec- odpowiedziała Astoria.- Ale spoko, Herm się nim
zajęła. I opowiedziała o kłótni z Ronem i Ginny.
- Miona wszystko ok?- spytała Pansy.
- Tak- odpowiedziała zszokowana Herm, bo dopiero teraz zauważyła
w lustrze jak wygląda. Miała rozciętą wargę, z której sączyła się krew, siniaka i ślad ręki Rona na policzku. W dodatku
bolała ją głowa w miejscu gdzie walnęła głową o szybę. Szybko przetransmutowała
swój szalik w puderniczkę i czapkę – w kosmetyczkę pełną kosmetyków. Rzuciła na siebie zaklęcie
usuwające wszelkie małe obrażenia takie
jak siniaki, rozcięcia itp. Nałożyła podkład, przypudrowała się, nałożyła
cienie, namalowała rzęsy tuszem i usta błyszczykiem.
- A właściwie od kiedy ty się przyjaźnisz z Ari?- spytała
Pansy.
- Od dzisiaj, przeprosiłam ją i pomogłam oszołomić Rudą.
- Miona to prawda?
- Pansy nie wierzysz mi?
- Ej, Granger uważaj, bo Diabeł dobiera się do twoich
kosmetyków.- krzyknął Smok. Zabini siedział
obok Miony i właśnie malował sobie
rzęsy.
- Smoku jak możesz, jeszcze nie skończyłem!- obraził się
Diabeł. Wszyscy wybuchneli śmiechem.
Gdy pociąg zajechał na stacje Hermiona usiadła w wozie
ciągniętym przez Testrale z Pansy, Smokiem, Zabinim i Astorią i zapytała:
- Każdy z was je widzi?
- Tak każdy z nas widział śmierć.- odpowiedział Draco. Potem
nikt się nie odzywał, aż do wejścia do Wiekiej Sali.
- To na razie- powiedziała Hermiona i usiadła obok Harrego.
- Harry? Ty już wiesz o mojej kłótni z Gin i Ronem?
- Tak i sądzę, że zachowali się jak kretyni. Oboje.-
odpowiedział Harry- Nawet Ginny.
- Gdzie oni są?
- Chyba siedzą z Parvati Patil. – Hermiona popatrzyła na
miejsce Parvati i zobaczyła Gin i Rona, którzy coś do niej mówili. Po chwili
Parvati wstała i odeszła od nich i usiadła obok Herm.
- Kurcze jacy oni durni. Hermiona nie obraź się ale oni
ciągle wyzywają cię od zdrajczyń, dziwek i suk- Vati była wyraźnie oburzona. Hermiona opowiedziała jej o
kłótni , a gdy odprowadziła pierwszorocznych o dormitoriów rozmawiały jeszcze
długo na temat Rudzielców. Hermiona siedziała w swoim prywatnym dormitorium, które było
połączone łazienką prefektów z pokojem Dracona Malfoya.
Hermiona słyszała jeszcze jak imprezuje on chyba z Blaisem i Pansy, ale nie chciała do nich iść. Po chwili ktoś zapukał do drzwi od łazienki prefektów. Otworzyła i zobaczyła Dracona, Blaisa, Astorię i Pansy, którzy przepychali się przez drzwi do pokoju Herm.
Hermiona słyszała jeszcze jak imprezuje on chyba z Blaisem i Pansy, ale nie chciała do nich iść. Po chwili ktoś zapukał do drzwi od łazienki prefektów. Otworzyła i zobaczyła Dracona, Blaisa, Astorię i Pansy, którzy przepychali się przez drzwi do pokoju Herm.
- Cześć Miona!
- Może wpadniesz do nas na imprezę?
- Nie dzięki Pan jestem zmęczona.
- To może, chociaż jutro o 20?- spytał Blaise.
- No dobra, a będzie alkohol?
Pansy, Diabeł, Astoria i Draco wpatrywali się w nią wielkimi
oczami.
- Co? To że się dobrze uczę nie znaczy, że nigdy nie piłam.
- Zadziwiasz mnie Granger.-powiedział Smok.
- Dobra to my idziemy.- powiedziała Pansy.
- A i możesz zaprosić Parvati jak chcesz.
- Ok zapytam ją, pa.
Hermiona podeszła do drzwi obok jej i zapukała.
- Miona?
- Hej Vati, Ślizgoni zapraszają nas jutro na imprezę. Chcesz
iść?
- Jasne, ale muszę kupić sukienkę. Pójdziemy do Hogsmeade
ok?
- Dobra Vati, dobranoc.
Hermiona wyszła od Vati, a gdy przechodziła obok jednych
drzwi ktoś zakrył jej usta dłonią i wciągnął do pomieszczenia.
//Cornelly Drugi rozdział już jest.
Zapraszam następny będzie w już następnym tygodniu!!!
Zapraszam następny będzie w już następnym tygodniu!!!
Testral — bardzo rzadkie, magiczne stworzenie przypominające nietoperza.
Podobno testrale przynoszą nieszczęście, a każdego, kto je zobaczy, czekają najróżniejsze okropne wypadki. Przesąd ten wywodzi się z tego, że mogą je zobaczyć tylko ci, którzy widzieli czyjąś śmierć i zyskali emocjonalne zrozumienie tego, co ona oznacza. Zawsze są niewidzialne dla tych osób, które nie widziały czyjejś śmierci oraz dla tych, którzy wiedzieli, ale jej nie zrozumieli.
Bardzo ładny rozdział ! Śliczny ! Pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńpomysl-na-bloga.bolgspot.com
Liczę na twój komentarz